Scio ubi sentit animo trepido

niedziela, kwietnia 14

21.

Cześć mordzie!
W końcu doszłam teoretycznie do siebie-chociaż praktycznie jeszcze lekko czuję się chora-i dorwałam się do komputera. Choroba to najgorszy wróg. Serio. Przez chorobę nie poznawałam samej siebie. Znów dałam się przygnieść wielu irytującym błahostkom. Mózg wyparował a serce zostało zmiażdżone. Ale to już za mną i znów małymi krokami wracam do formy-całe szczęście! Powoli ta siła te nastawienie i humor-powracają i wiem, że tym razem nie dam się zmienić lub skreślić-czasem i nawet przez samą siebie. Kuuurde, tyle myśli w głowie i spraw, że odnoszę wrażenie choćbym pisała w innym języku. Przez chorobę znów odmówiłam ćwiczeniom, ale po wtorku-wracam. I nie tylko do ćwiczeń. Testy mnie czekają a ja nawet nie zajrzałam do książek. No cóż. Inne sprawy na prawdę były ważniejszej wagi, ale teraz spadły i wagę istotną ma nauka. Nauka!
Miałam tutaj Wam doradzać, pomagać i wspierać a powoli znów utożsamiam się ze swoim życiem i narzekam. Lub piszę i pokazuję całkiem co innego. Cała ja. Nie no. Wezmę się od maja w garść! Więcej wolnego, więcej pracy nad blogiem i nad sobą. Muszę przemyśleć kilka ważnych spraw a może jednak nie muszę? Może dobrze postępuję? Może akurat teraz jest ta chwila w której muszę popatrzeć tylko na siebie, na swoje życie i na to co z sobą i z nim zrobię, co? Wiecie jaki jest teraz ze mną problem? Że nie wiem co wybrać. Muszę nauczyć się dokonywać wyborów. Muszę nauczyć się bycia pewną siebie. Ale czemu to nie można tak łatwo spełnić? Czy akurat musi tak być? Czy muszę to wybrać? Czy tamto musiało zniknąć? Czy to na pewno trwa? Czy to akurat ta szkoła?ta emocja?ten moment?ten wybór? Pytania i wahania. Wahania i pytania. Nie lubię tego. Za często są te dwie opcje-bo dla mnie niestety są opcjami-obecne. No cóż. Kolejna zmiana. Praca nad sobą. Każdy powinien nad sobą pracować. Niektórzy pracują aż wzwyż i oczekują od siebie wiele niewyobrażalnych rzeczy. Z kolei Ci inni nawet nie zastanawiają się nad sobą lub wiedzą, że muszą nad sobą popracować, ale tego nie robią. Z różnych względów. A potem ranią bliskie im osoby nie dostrzegając tego. Nie wiem o czym jest dzisiejszy wpis. Wiem, że jestem zmęczona i muszę iść do łóżka-haha:)
Także teeeego-podziwiam wszystkie osoby, które czytają moje wpisy. Zauważyłam, że stałam się spokojniejsza i bardziej przyjacielska-ale takie było moje postanowienie hehehe! Dziwna ta moja przyszłość się okazuje. Nigdy nie pomyślałabym, że pójdę w tym kierunku. Że przeżyję takie sytuacje i takie zachowania. Że stracę lub napotkam takie osoby w moim życiu. A i jeszcze okazuje się, że jest całe do przeżycia. Muszę je wykorzystać z całych sił. Bo życie jest tylko jedno. Nie można nam marnować całej naszej uwagi i energii na błahostki. A co ważniejsze-na przeszłość. Nigdy. Rozwijajmy się. Pozwólmy spełnić się naszym marzeniom.
Tak na prawdę to czuję się choćbym z dnia na dzień zmierzała ku dorosłości. Ale czy nie na tym ma polegać życie? NIE Jak dla mnie-nie na tym. Czuję jak coś się rozrywa. Jak coś znika. Jak czegoś więcej przybywa. Jak coś zmienia swoją wartość. Dorosłe zachowanie? Gdzie każdy zachowuje się jak dzieciak. Rani, krzywdzi, upokarza. Kocha, zdradza, krytykuje. Uwielbia, motywuje, walczy. Marzy, kłóci się. Jeden wielki miszmasz.----;

a tutaj pysiol:


klik

10 komentarzy:

  1. Ale fajny piesek :) POzdrawiam i zapraszam do siebie na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piesek jest tak kochany, że oczu nie można oderwać!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja tamten tydzień przechorowałam :(
    Oj tak niech marzenia się spełniają ;)
    Yorczek piękny ,również mam takie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. co ćwiczysz?
    ja też sobie obiecuję że od maja wszystko zacznę robić bardziej regularnie i oby mi się udało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a te różne z YT ćwiczenia i jakieś swoje, nic specjalnego jak narazie.
      haha, no to 3mam kciuki!

      Usuń
  5. jaki śmieszny ten psiak :)
    i masz rację - choroba to najgorszy wróg

    OdpowiedzUsuń